
Łupawa 2025 – pokora, pokora i jeszcze raz… pokora
Pracownicy SWFiS (mgr H. Pilecka, dr R. Bąk, mgr M. Zawadzki i mgr M. Pasławski) kontynuując swoje działania społeczne zorganizowali drugi w tym sezonie spływ kajakowy. Tym razem zaproponowali Łupawę na odcinku Poganice – Damno (18km). I znów chętnych było bardzo dużo (45 osób), i znów nie wszystkich można było zadowolić (31 uczestników). W składzie spływu było 26 nowych osób czyli tych, którzy nie płynęli na pierwszym spływie.
Imprezę w dniu 11.05.2025 rozpoczęliśmy w miejscowości Poganice. Po omówieniu założeń organizacyjnych oraz zasad sterowania kajakiem ruszyliśmy w trasę. Pogoda nam sprzyjała, gdyż cały czas świeciło słońce.
Łupawa potrafi być rzeką trudną. Spora część drzew powalona w korycie rzeki stanowiła tor przeszkód, który weryfikował ambicje uczestników. Czasami trzeba było wejść na drzewo, by przepłynąć dalej. W korycie rzeki często też pojawiały się malownicze głazy polodowcowe. Rzeka uczy cały czas pokory, nawet weteranów. Przy próbie „wejścia w wiraż z piskiem opon” panowie o imieniu Marek ze SWFiS zaliczyli piękne „moczonko”. Ku radości całej ekipy.
Po niezbędnym przebraniu (co to znaczy mieć wodoszczelny worek i w nim rzeczy na zmianę!!!) dotarliśmy do uroczej stanicy Strzyżyno, gdzie mieliśmy przerwę z ogniskiem. Przepłynęliśmy zaledwie 6 km i już było widać, że część grupy będzie kończyć w Łebieniu po ok. 10 km. W tych okolicznościach zadecydowano, że do Damna płynie tylko grupa „hardcore” czyli ochotnicy-twardziele z drem R. Bąkiem jako osoba asekurującą. Pozostała część ekipy pod opieką mgr M. Zawadzkiego i mgr M. Pasławskiego miała spokojnie dopłynąć do Łebienia.
W grupie hardcore byli ci, którzy mieli radochę z pierwszej wywrotki tego dnia. No, ale śmieje się ten kto się śmieje ostatni. Rzeka dała szansę pośmiać się wiele razy. Słowo „pokora” stała się mottem tego spływu. W tej drugiej części spływu tempo zostało podkręcone i się zaczęło… Pierwszym sprawdzianem było przepłynięcie bez zatrzymania na bystrzu pod wiaduktem w Łebieniu. I okazało się, kto steruje kajakiem, a kto po prostu spływa.
Na przeszkodach uczestnicy pomagali sobie nawzajem, ale najbardziej ratował potrzebujących dr R. Bąk. Kilka męskich osad, nie zważając na dobre (naprawdę) rady poszło na „skróty” zapominając, że kajak reaguje z opóźnieniem. W efekcie na jednym drzewie wywrotkę zaliczyły cztery kajaki, ku ubawowi tych, którzy słuchając rad dra R. Bąka spokojnie tę przeszkodę ominęli. Opiekun pomagał potem przy wylewaniu wody z kajaków w atmosferze ubawu całej grupy. Humory wszystkim dopisywały, choć niektórzy przyswajali, iż warto słuchać fachowców. W zderzeniu z wymaganiami rzeki sama siła to było za mało. Antoni cieszył się jak dziecko kiedy po kilometrze Łupawa oddała mu jego klapek. Mała rzecz a jak ucieszyła. Całą ekipę. Mistrzami akrobacji na spływie bezsprzecznie zostali Marian i Lech z podwójnym saltem wodnym. Łukasz z Antkiem sprawdzali ile wody można wlać do kajaka po drodze i płynąć dalej. Kuba z Olą ostro z nimi rywalizowali w tej konkurencji. Jakub płynący z Andżeliką robił wszystko, by dziewczyna była sucha, choć sam robił czasami za gąbkę.
W Damnicy przepłynęliśmy obok pomnika lipienia w korycie rzeki (foto). W stanicy Damno, gdzie czekał nasz transport powrotny, hardcorowcy byli dumni (patrz foto), że dali radę, na dodatek z uśmiechem na twarzach. Na pochwałę zasługuje zwłaszcza Sasza z Daryną i Kacper z Julią, którzy bez wpadki dopłynęli do bezpiecznej mety.
Zapraszamy już teraz na oraz kolejny spływ, tym razem Wieprzą (21.06.2025) – patrz komunikaty.